• Keine Ergebnisse gefunden

Christian Badel

Podczas planowania warsztatów »Comic09« rozważałem różne techniki jako punkt wyjścia do pracy. Już wprowadzenie do seminarium miało stanowić pierwsze zetknięcie się uczniów i uczennic z tematem. W ten sposób powstał pomysł, aby na terenie miejsca pamięci zająć się rysowaniem. Z uwagi na zmienną pogodę i przebywanie na otwartym terenie miejsca pamięci

Myśleliśmy, że praca tutaj ma łączyć także nas, uczniów. Dlate-go  nie  zrobiliśmy  żadnych  zdjęć  obozu  koncentracyjnego,  lecz  tylko nas, ponieważ powinno być także widać, że dobrze się tu  bawiliśmy. 

»

pomysł ten okazał się trudny w realizacji. Zastanawialiśmy się, żeby zamiast tego pracować przy użyciu aparatów cyfrowych. Jednakże w przypadku osób, które nie mają doświadczenia, samo fotografowanie szybko staje się dowolne, przez co trudno byłoby wykorzystać te wy-niki w dalszym przebiegu warsztatów. Z tego powodu zdecydowałem się na połączenie obu pomysłów. Już przed wizytą w miejscu pamięci uczestnicy wymyślili jakąś postać. Była nią osoba zwiedzająca muzeum. Dzięki wzmocnieniu w formie tektury postacie te mogły być wykorzystywane w miejscu pamięci do różnych interwencji, które zostały udokumentowane zdjęciami. Postacie tworzyły przy tym trwały punkt odniesienia i stały się aktorami.

Poprzez umieszczenie postaci na terenie miejsca pamięci młodzież została zaproszona do konfrontacji z miejscem, które początkowo zdawało się nie oferować przestrzeni dla indy-widualnej refleksji. Po początkowych obawach, które prawdopodobnie wynikały z lęku przed powagą miejsca, uczniowie stawali się coraz bardziej odważni i zaczynali grać postaciami przed kamerą. Po części odczuwalna była prawdziwa radość z grania. Uczniowie stali się lalkarzami, którzy animowali i dawali głos swoim postaciom. Dla tych improwizacji wybrali miejsca, które pozostawiły na nich duże wrażenie emocjonalne. Często były to miejsca, w których okrucieństwo było szczególnie widoczne. W ten sposób powstały pomysły na indywi-dualne fabuły komiksów danej uczennicy/danego ucznia. Dla przykładu jedna z uczestniczek sfotografowała swą postać przed drutem kolczastym. W tle widoczny był znak ostrzegawczy z napisem »Strefa neutralna. Strzela się bez ostrzeżenia«. Za pomocą serii zdjęć zainscenizowała mord na swojej postaci. Postać z komiksu wyszła z roli odwiedzającego i stała się więźniem, za pomocą którego można było odegrać obozową scenę. W tym przypadku dokonano in-scenizacji, która byłaby nie do pomyślenia jako spontaniczna forma odegrana przez ludzi. W komiksie tej uczennicy na stole kreślarskim morderstwo stało się sceną centralną. Zdjęcie umieszczone przed znakiem ostrzegawczym zostało przejęte niemalże 1:1. Nie był to przypa-dek odosobniony.

Aby dać postaciom język i pobudzić ich do życia na planie komiksu, młodzież musiała zebrać materiały i intensywnie zajmować się tym, co zobaczyła. A zatem postać z komiksu nie była tylko tubą przekazującą myśli uczniów/uczennic, lecz umożliwiła także całkiem osobiste ukształtowanie perspektywy na historię. Aby zainscenizować postać w komiksie, uczniowie musieli się udać w rodzaj podróży w czasie. Musieli się wczuć w tamten czas. Do tego celu wykorzystali wszystkie źródła informacji, jakie są dostępne w miejscu pamięci. Czytali teksty, przeglądali materiał filmowy, odwiedzali centrum edukacyjne i wystawy.

Postacie z komiksów otworzyły przed uczestnikami i uczestniczkami bardzo osobistą perspektywę na miejsce i jego historię. Jako »tworzący obserwatorzy« mieli możliwość uak-tywnienia się, zareagowania na własną niemoc, kreatywnego wyrażenia swych myśli oraz na-dania znaczenia miejscu lub też wyobcowania go.

»Sztuka jest zawsze podporą...« 

Ingo Wellmann (I.W.), prowadzący warsztaty »POMyśl-POMnik « w MDSM Sachsenhausen, przygotował prezentację wyników warsztatów (jedenaście rzeźb naturalnej wielkości symbolizujących biografie byłych więźniów) w formie spaceru po terenie miejsca pamięci.

Mirko Wetzel (M.W.) przeprowadził z nim rozmowę o doświadczeniach związanych z tą formą prezentacji.

Rozmowę prowadził: Mirko Wetzel

M.W.: Ingo, jak ważne było dla warsztatów to, że mogliście pracować na terenie byłego obozu koncentracyjnego?

I.W.: Oczywiście mogliśmy także wykonać rzeźby w szkole plastycznej dla młodzieży, a infor-macje zaczerpnąć z filmów i internetu. Ale sądzę, że miejsce odegrało zasadniczą rolę dla pra-cy na warsztatach, ponieważ było autentycznym źródłem. Wpłynęło to na artystyczny sposób dojścia do jakiejś wypowiedzi. Dało nam to zdolność do zrobienia czegoś, co wychodzi poza przerabianie technik artystycznych.

M.W.: Jakie znaczenie przypisujesz produktom, a więc postaciom, które zbudowali uczestnicy?

I jak ważny jest dla ciebie proces twórczy?

I.W.: Ważne było to, że każdy pod koniec stworzył swoja postać. Chcieliśmy, aby każdy przeniósł swą postać do historycznego miejsca w miejscu pamięci i wygłosił coś dotyczącego biografii danego więźnia. Nie chodziło o perfekcjonizm. Jedna uczestniczka do utworzenia głowy użyła dużego kawałka styropianu, przez co postać wyglądała jak mrówka. To był przypadek, ale jako nośnik tej wypowiedzi nie był on nie na miejscu. Postacie miały za zadanie przedstawienie bio-grafii więźniów. Nie tylko innym uczestnikom, lecz także innym obserwatorom i zwiedzającym miejsce pamięci, którzy przypadkiem byli tam obecni.

M.W.: A zatem powiedziałbyś, że postacie są czymś takim jak nośnikami doświadczenia lub że to doświadczenie umożliwiają?

I.W.: Przyjrzyjmy się raz jeszcze mrówce. Uczestniczka tego nie planowała. Gdy postać pojawiła się na terenie obozu, nagle stało się to wymowne. Inny uczestnik opowiedział historię aresz-towanego posła z socjaldemokracji. Po zbombardowaniu ich mieszkania jego żona mogła go odwiedzić. On zmuszony był do ukrywania się, przez co niemalże stracił wzrok. Ta ułomność zapewne doprowadziła by to tego, że zostałby zamordowany. Uczestnik w bardzo dobry

sposób przekazał nam tę historię. Dla niego osobiście ważny był przyczynek socjaldemokracji do ruchu oporu. Postać i jego praca artystyczna były jedynie podporą. Ale tym jest sztuka tak czy inaczej. Sztuka zawsze jest podporą służącą wywołaniu emocji, przekonania lub intencji.

M.W.: Zauważyłem, że po warsztatach wszyscy byli zgodni co do tego, że spacer ostatniego dnia był absolutnym gwoździem programu. Dlaczego pozostało to w pamięci jako najintensy-wniejszy moment?

I.W.: Oczywiście wiąże się to z miejscem. Miejsce pamięci nie jest miejscem, w którym można sobie żartować. Sama dydaktyka napotyka tam na swoje granice. W chwili, gdy pracownicy miejsca pamięci mówią: »to, co macie zamiar zrobić, pasuje tutaj«, zamiar jest w pewien sposób autoryzowany. Młodzież to pojęła. I z pewnością prezentowanie własnych wyników pracy zawsze jest czymś pięknym, przy czym wówczas młodzież znajduje się w centrum zainteresowań. Słuchali siebie nawzajem i mogli dzielić wspólne doświadczenia. To nie jest oczywistością.

M.W.: Teraz przemawia przez ciebie pedagog. Jak oceniłbyś ten spacer jako artysta?

I.W.: To było dla mnie wspaniałe doświadczenie. Wprawdzie te postacie to nie moje dzieła, ale jednak stanowią one część mojej pracy. Umożliwienie takiego doświadczenia młodzieży bez edukacji artystycznej, od pierwszej kreski ołówkiem, jest ogromnym zadaniem. Jak to się dzieję, sam czasami nie wiem, ale czasem się to udaje i to jest wspaniałe. W tym sensie podczas spaceru została zaprezentowana także moja praca. To przeżycie można porównać z przeżyciem, którego doświadcza reżyser. Prowadziłem, sterowałem i dopiero podczas tego spaceru zauważyłem, że zadziałało.

M.W.: Prezentacja odbyła się na oczach publiczności. Obecni byli niektórzy rodzice oraz zwiedzający miejsce pamięci. Jaką rolę z twojego punktu widzenia odgrywała opinia publiczna dla powodzenia projektu?

I.W.: Udane wystąpienie zawsze jest potwierdzeniem. Nie należy zapominać, że wielu rodziców nie liczyło się z tym, że ich dzieci zdolne są do osiągnięcia takiego wyniku. Dlatego też pozy-tywna informacja zwrotna ze strony rodziców była bardzo ważna.

M.W.: Moje wrażenie jest takie, że dla młodzieży duże znaczenie miał fakt, iż mogli przejąć w tym miejscu aktywne role. W miejscu, w którym w innych sytuacjach nie jest to takie powszech-ne. To, co się stało podczas waszego spaceru, było inpowszech-ne. Młodzież przywłaszczyła sobie to miejsce, zajęła je własną historią i w ten sposób uczyniła z niego własne miejsce.

Dla mnie był to już dziewiąty raz w miejscu pamięci. I był to